GANTER: Czasami Raptors po prostu przeciwstawiają się logice

Czy to dwa kroki do przodu, jeden krok wstecz? Albo o krok do przodu, dwa kroki w tył?

Sezon Toronto Raptors nie był niczym innym, jak linią prostą.

Mieli przewagę nad ligą, aby rozpocząć rok i spędzili ostatnie dwa miesiące wracając do stada.

Za każdym razem, gdy grali kompletny stinker, jak czwartkowa kapitulacja do Milwaukee Bucks, wystarczy, że powrócicie do ostatniego spotkania tych samych dwóch drużyn trzy tygodnie wcześniej, aby zobaczyć, jak dobre mogą być Raptory i odwrotnie, jak złe może sprawić, że nawet zespół z najlepszą płytą w stylu NBA. I to było na dworze Milwaukee.

Po 20-4 rozpoczęciu sezonu, Raptory wygrały zaledwie 17 z 29 następnych.

Z jakiegoś powodu ten bardzo szanowany i dobrze przemyślany zespół Raptors wydaje się czasami wyłączać. Czwartkowa strata jest ostatnim przykładem i trudno to wyjaśnić.

Raptory miały dwa kolejne dni treningu na własnej siłowni, niespotykany luksus w tym środowisku NBA, gdzie reszta atutuje praktycznie za każdym razem, gdy pojawia się opiton lub najmniejsza wskazówka skróconego harmonogramu.

Nie grali od czterech dni, nie byli w samolocie dla trzech osób, ale zamiast wyglądać na wypoczętych i przegrupowanych, wyglądali na bez życia i zdezorganizowani przez większą część nocy.

Kawhi Leonard, który był tak samo winny, jak każdy, kto miał nierówną i nietypową noc, zdawał się sugerować, że trzy dni przerwy między dniami gry były powodem ogólnego złego samopoczucia, które zdawało się przejmować zespół.

Szczerze mówiąc, to nie przechodzi testu logicznego.

Pascal Siakam powiedział, że brakowało energii, która wydawała się przejąć większość zespołu przez większą część nocy.

Jako człowiek, który zapewnia ten impuls i energię na co dzień, Siakam usiłował wziąć na siebie winę za to, ale w nocy, kiedy wystawił 28 punktów – dwa nieśmiałe w swojej karierze – wysoko i prawie osobiście przyniósł drużynie wracając z 24-punktowego deficytu przeciwko klubowi z najwyższej półki – ten sentyment brzmiał pustojąco.

Kyle Lowry, podobnie jak Leonard, miał jedną z tych nocy, w których wcześniej włożył lusterko wsteczne i zapomniał, że to się stało. Nawet przy smaku tego jaja, którego jego zespół właśnie włożył świeżo w usta, Lowry postanowił malować rzeczy w pozytywnym świetle.